Gdyby wynaleziono wehikuł czasu…
skorzystalibyście?
Wyobraźcie sobie – gwar mieszczan skupionych na
wąskich uliczkach średniowiecznego miasta… Rozejrzyjcie się dookoła i spójrzcie
na ich charakterystyczne stroje i zachowania. Przyjrzyjcie się temu, co robią,
podsłuchajcie, o czym rozmawiają. Dostrzeżcie różnice i podobieństwa między
nami teraz, a nimi – kiedyś. Pozwólcie, aby klimat wieków średnich wypełnił
wasze dusze… (płucom średniowieczne uliczne zapachy możemy podarować). Potem przenieśmy się nieco do przodu… powiedzmy o 200 lat. I jeszcze
raz… przekraczajmy epoki. Chodźmy na spacer po Krakowie królów, magii i
alchemii. Pozwólcie zaskoczyć się dawną codziennością, poznajcie zadziwiające
przesądy i oryginalną medycynę.
GDZIE?
Znajdujemy się na ulicy Floriańskiej. Szukamy numeru 25 i wchodzimy do
Muzeum Farmacji UJ. Tak, tak dobrze trafiliśmy. To tu rozpoczyna się nasza
przygoda z nieograniczoną pomysłowością ludzkich umysłów – które czasem
prowadziły do fantastycznych odkryć, ale czasem spalały na panewce… (z jednej
strony człowiek uczy się na błędach, z drugiej jednak… cóż, bycie pacjentem w
średniowieczu naprawdę nie było bezpieczne).
JAK?
Całość
ekspozycji podzielona jest na 5 poziomów – jeden poziom odpowiada jednemu piętru, przy
czym wszystko przypomina układ XIX wiecznej apteki.
Atmosfera, dzięki pewnej aurze
tajemniczości – skłania do refleksji i pobudza wyobraźnię już od samego początku. Na własnej skórze
możemy tu doświadczyć namacalnej niemal historii. Nie musimy nawet zamykać oczu,
bo wewnątrz wszystko jest, jak z filmu: stare, stylowe i potężne meble –
ozdabiane własnoręcznymi malunkami rzemieślników i artystów sprzed wieków, szklane
naczynia o rozmaitych kształtach, których NAPRAWDĘ dotykali dawni aptekarze i
alchemicy (a których przeznaczenia, z uwagi na dziwne formy, naprawdę ciężko
się domyślić), butle i specjalne szafki na trucizny, na których widok
przechodzi człowieka dreszcz czy nawet sam zapach unoszący się w powietrzu, a
zmieniający się w zależności od sali.
Naszą podróż rozpoczynamy na najniższym poziomie, w piwnicy. To tutaj, w towarzystwie ciężkiego, wilgotnego zapachu powietrza odwiedzamy dwie spowite mrokiem sale. W pierwszej mieszczą się butle, gąsiory, szklane flakoniki i cała masa pojemników różnego przeznaczenia. Jest to niejako skład, magazyn, w którym mikstury leżakowały aż osiągały odpowiedni wiek. W drugiej, dla odmiany możemy podziwiać całą masę alchemicznych przyrządów, znanych nam zapewne z książek i gier fantasy.
Sala alchemiczna. |
Sala alchemiczna. |
Na parterze mamy recepcję, z oryginalną XIX-wieczną ladą aptekarską, a także, w drugim pomieszczeniu - zaplecze apteczne, z wagami, odważnikami i moździerzami do przygotowywania i ważenia lekarstw.
Piętro wyżej - aranżacja całego wnętrza apteki, łącznie z ladą i pulpitem do wypisywania recept. Za nimi, dumnie zakrywający całą ścianę wielki regał pełen równiutko poustawianych słoiczków i buteleczek.
Na samej górze - mój absolutny faworyt - suszarnia ziół. Niczym w prawdziwej aptece tamtych czasów, strych, jako najcieplejsze miejsce w całym budynku zaadaptowano do tego celu. Miejsce jest tym bardziej niesamowite, że wypełnia je przyjemny, niewiarygodnie kojący i odurzający aromat świeżo wysuszonych roślin (począwszy od zwykłej mięty, poprzez tymianek,
lawendę, rozmaryn, rumianek, lipę, a skończywszy na bzie). Warto zamknąć na chwilę oczy i wziąć kilka głębokich wdechów, żeby w
jednym momencie zrozumieć moc oddziaływania tych roślin.
Swietne i klimatyczne jest to muzeum:) I notka jak zawsze ciekawa;)
OdpowiedzUsuńW.
Taaa, ciekawa :P
UsuńLepsza byłaby w komplecie z drugą częścią, ale nie pozwoliłeś takich długich dodawać :<
Zgadzam się z Tobą! Super miejsce, bardzo mnie się tam podobało. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŚwietnie zaprojektowana przestrzeń. Bardzo mnie cieszy, że w końcu muzea przestają być nudnymi, białymi salami z poustawianymi eksponatami. Po Twoim wpisie i zdjęciach sama chciałabym odwiedzić to miejsce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
wooow, muzeum farmacji! mam koleżankę na farmacji, więc czuję jakość bliskość z tym postem :D a korzeń mandragory zawsze mnie fascynował :D
OdpowiedzUsuńaha, i uwielbiam kreatywne, niekonwencjonalne muzea! plus dla UJotu!
No, ja z kolei studiowałam historię, wiec dla mnie to muzeum było genialne. Pełno smaczków i ciekawostek. Naprawde dużo można się stamtąd dowiedzieć.
UsuńPiękne zdjęcia i tajemniczy klimat
OdpowiedzUsuńAg