Palacyk w Montserrat, to drugie miejsce w Sintrze, które
(oprócz Palace de Pena) koniecznie trzeba zobaczyć. Nie jest on może aż tak
rozreklamowany i pewnie niewiele osób zwróciłoby na niego uwagę, gdyby nie fakt, że bilet wstępu można kupić karnecie po prostu pójść tam niejako
przy okazji. Błędem jednak byłoby sądzić, że miejsce to nie jest warte uwagi,
albo, że jest jej warte mniej, niż wczeżniej
omawiana ikona miasteczka - Pałac Pena. Montserrat ma wiele do zaoferowania i z pewnoscia
niejednego z was miło zaskoczy.
O ile nie do końca rozumiem sens kupowania biletu wstępu
wyłącznie do ogrodow Palace da Pena (chyba, zeby ktos chcial zaoszczedzic i
jednoczesnie zobaczyc obiekt chociaż z zewnątrz), o tyle do Montserrat
koniecznie polecam zabrać ze sobą nawet kocyk i piknikowe smakołyki, bo tutejszy
park jest wręcz olśniewajacy i sam w sobie stanowi
głowna atrakcję.
Po alejkach i dróżkach można chodzić tu godzinami. Wszędzie
pełno zieleni, dzisiątki drzew, krzewów i
kwiatow ze wszystkich stron świata, które swoją rożnorodnoscią zachwycą niejednego
miłośnika botaniki. Roślin jest tu całe mnóstwo. Jedne bardziej kolorowe od drugich, a trzecie pachną
jeszcze piękniej, niż obie poprzednie razem wzięte. Gdzieniegdzie można natknąć
się na uroczą kamienną ławeczkę, schowaną gdzieś wśród krzewów, a jeszcze gdzie
indziej na mały wodny zbiornik czy
romantyczny starodawny mostek. Jeśli wybierzemy się kawałek w głąb parku,
trafimy do ruin małej kapliczki, ktora, nie przymierzając wygląda, jakby ktoś ją
przyniosł z Angkor Watt. Idealne miejsce na zdjęcia.
Sam park podzielony jest na
sekcje pod względem regionów świata, z których pochodzą wybrane gatunki roślin.
Tworzy to dość ciekawą kompozycję, która w uporządkowany sposób pozwala nam
odwiedzić przyrodniczy świat w pigułce. Wokoł Montserratu zobaczyć możemy,
m.in. ogród japoński z sadzawkami, afrykanskie pustynie i oazy z kaktusami, i
aloesami, amazońską dżunglę wraz z jej palmami i kwiatami czy tez europejskie
roże (choć może wrzesień to już nie najlepsza pora na te ostatnie).
W samym centrum ogrodu usytuowany jest mały pałacyk w
orientalnym stylu. Stanowi on dziś, razem z Palace de Pena jeden z głównych
przykładów architektury romantycznej XIX wieku. W jego wnętrzu oprócz rzeźbień i
dekoracji ścian nie znajduje się wiele, ale ciagle warto go obejrzeć ze względu na ornamenty ścienne oraz sufitowe
zdobienia.
Nie bęe się powtarzać pisząc o
tym, jak można tu dojechać, bo informacje na ten temat znajdziecie w poprzedniej
notce. Dodam tylko, że aby ułatwić sobie samo przemieszczanie się po Sintrze,
możemy nabyć (w tym samym miejscu, co poprzednie, a więc nawet przed budynkiem
dworca, lub bezposrednio od kierowcy) bilet na nieograniczoną liczbę przejazdów
między wszystkimi przystankami dzielącymi pałac i centrum miasta. Koszt to, o ile
dobrze pamietam, 3 lub 4 euro.
Ceny biletów wstępu do obiektu
prezentują sie nastepujaco:
Dorośli (18 – 64 ) – 5 euro
Młodzież (6 – 17) – 4 euro
Seniorzy (+ 65) – 4 euro
Kiedy kolejna notka?:P Fajnie sie czyta jak zawsze:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOstatnio przyjrzałam się moim parapetowym kaktusom- och, jakie to piękne kaktusy!- pomyślałam. Cudne, po prostu niesamowite. Po obejrzeniu zdjęć z Montserrat zerknęłam na nie z powrotem, lecz tym razem z nieco większą rezerwą. Co za wspaniałe rośliny w tym parku! Od kilku miesięcy uczę się skrzętnie botaniki, więc załączone przez Ciebie fotografie wprost wstrząsnęły moją biologiczną duszą. Wiele pracy przed moimi kaktusiskami, jeśli chcą wyglądać tak pięknie jak te z Montserrat :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Ostatnio przyjrzałam się moim parapetowym kaktusom- och, jakie to piękne kaktusy!- pomyślałam. Cudne, po prostu niesamowite. Po obejrzeniu zdjęć z Montserrat zerknęłam na nie z powrotem, lecz tym razem z nieco większą rezerwą. Co za wspaniałe rośliny w tym parku! Od kilku miesięcy uczę się skrzętnie botaniki, więc załączone przez Ciebie fotografie wprost wstrząsnęły moją biologiczną duszą. Wiele pracy przed moimi kaktusiskami, jeśli chcą wyglądać tak pięknie jak te z Montserrat :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Pamiętaj, że nawet największy kaktus, był kiedyś małym kaktusikiem ;-). Pozdrawiam cieplutko i trzymam kciuki za postępy w botanice! :)
Usuń