czwartek, 26 marca 2015

Kokos jaki jest, każdy widzi.

A jaki był za młodu?

Nie każdy wie, że kokos, tak jak i zastosowań ma wiele, tak i twarz niejedną. 






W  Taljandii prawie nie widuje się kokosów w znanej nam postaci. Długo by szukać, żeby dotrzeć do chropowatych i włochatych, brązowych orzechów widywanych w polskich supermarketach. W zamian za to, spotyka się tu... zielone owoce. Jeszcze nie pełnowartościowe orzechy, a  owoce. Duże, pękate, bardziej okazałe, ale też jednocześnie zupełnie niepozorne i nieprzykuwające uwagi. Ot, takie tam, trochę obite, lekko obtarte, nic specjalnego z drzewa.
 




Zastanawialiśmy się długo, czy mamy do czynienia z kokosem i dlaczego wygląda zupełnie inaczej, niż według naszych przekonań powinien. Czy to jakaś inna odmiana? A może jakiś zupełnie inny owoc? Głowiliśmy się, mijając stoiska pełne zielonych kul i rozsmakowujących się w nich turystów, aż wreszcie zasięgnęliśmy wiedzy wyżej i rozstrzygnęliśmy problem.

Okazało się, że mamy do czynienia z niczym innym, jak z młodym kokosem. Niby nic nadzwyczajnego, a jednak do tej pory nie zdawałam sobie sprawy z tego, że orzech ten jest jadalny w jakiejkolwiek innej postaci, niż w brązowej łupince. 

Co więcej, wyjaśniła się wreszcie tajemnica fascynacji całego świata wodą kokosową (nie mylić proszę z mlekiem kokosowym), o której tyle się słyszy, że taka pyszna i taka zdrowa, a jak przychodzi co do czego, to cały orzech ląduje w śmietniku już po pierwszym łyku owego cudownego nektaru... Przynajmniej u mnie, a prób podejmowałam kilka, bo jestem miłośnikiem kokosów od dziecka. Tym razem okazało się, że płyn produkowany przez palmy kokosowe w istocie może być smaczny, przyjemnie orzeźwiający i odżywczy, a to wszystko w jednej niepozornej łupinie!

Różnica jest taka, że w młodym orzechu woda jest świeższa, a co za tym idzie słodsza. Nie trąci też... ścierką, z czym zdarza się, że mamy do czynienia po otwarciu skorupki dojrzałych orzechów. Jest jej też więcej, jest tylko delikatnie mętna i doskonale nadaje się do gaszenia pragnienia. Co więcej, miąższ wewnątrz takiego kokosa jest dużo miększy, mokry i soczysty, więc po wysączeniu całej płynnej zawartości można go wydłubać łyżeczką i zjeść ze smakiem. W Tajlandii sprzedaje się też szejki ze świeżego kokosa, przygotowywane tak, że woda kokosowa, wraz z większością farszu i lodem jest dokładnie miksowana a następnie wlewana z powrotem do łupiny orzecha. Serwuje się to z szeroką słomką, czasem przyozdabia kwiatami. Pychota!





Kokosa można tu kupić wszędzie. W sklepie, w knajpce, na przydrożnym stoisku, a nawet na środku ulicy. Jest to tu najpopularniejszy z owoców i  w pewnym sensie symbol Tajlandii. Kosztuje więc grosze. Na głównym deptaku Bangkoku zapłacimy za niego 30 baht, czyli 3 zł, w jadłodajniach i średniej klasy restauracjach ok. 40-60 za kokosa i odpowiednio 60-80 za szejka. Warto spróbować w kilku miejscach, bo napoje mogą się odrobinę różnić smakiem. Po kilku próbach przekonałam się, że duże znaczenie mają tu proporcje lodu do reszty składników oraz stan sanitarny narzędzi używanych do przygotowania. Z tego też powodu szejki te lepiej smakują w restauracjach/ knajpkach, niż na ulicznych stoiskach.




Kokos, to jednak nie tylko wyśmienity smak i zapach, nie tylko pyszny miąższ, wiórki i woda kokosowa. Ciekawi mnie, czy znacie inne zastosowania tego orzecha, a uprzedzam, że jest ich wiele... Nie od parady zresztą nazwa palmy, na której rośnie to kalpa vriksha, czyli "drzewo, które zaspokaja wszystkie potrzeby życia", albo pokok seribu guna, "drzewo o tysiącu zastosowań".
 
Z orzechów kokosa pozyskuje się, jak już wspomniałam wyżej wodę kokosową, niezwykle zdrowy, dodający energii, bogaty w składniki mineralne i co ciekawe sterylny (aż do momentu otwarcia łupiny) napój. Podobno, ze względu na podobieństwo do osocza krwi, można awaryjnie stosować go do transfuzji krwi!

Z miąższu, poprzez przelanie go wrzątkiem i odsączenie, otrzymuje się gęsty i tłusty biały płyn, zwany mlekiem kokosowym, które ma bogate zastosowanie w gastronomii (szczególnie popularny składnik azjatyckich potraw). Poza tym dość łatwo pozyskać z niego olej kokosowy, zarówno przydatny składnik w kuchni, jak i doskonały preparat pielęgnujący i nawilżający skórę (często używany do masażu) czy odżywiający włosy. Sam miąższ po wysuszeniu uciera się na wiórki kokosowe.

Sok kwiatostanów doskonale nadaje się do przyrządzenia wina palmowego, zaś łupiny dojrzałego orzecha przydają się, jako paliwo i są źródłem węgla drzewnego. Z włókna kokosowego można wytworzyć pędzle, liny czy szczotki, zaś  kłodziny (pnia drzew palmowych) używa się w budownictwie i rzemiośle. Z liści można wyplatać kosze, czy tworzyć przykrycia dachów.


A Wy znacie jeszcze jakieś zastosowania kokosa? :)