piątek, 10 października 2014

CO ŁĄCZY KORZEŃ MANDRAGORY, BOBRA I LAUDANUM? – czyli Kraków przez pryzmat społeczeństwa. Z wizytą w Muzeum Farmacji UJ.


Gdyby wynaleziono wehikuł czasu… skorzystalibyście?

 
Wyobraźcie sobie – gwar mieszczan skupionych na wąskich uliczkach średniowiecznego miasta… Rozejrzyjcie się dookoła i spójrzcie na ich charakterystyczne stroje i zachowania. Przyjrzyjcie się temu, co robią, podsłuchajcie, o czym rozmawiają. Dostrzeżcie różnice i podobieństwa między nami teraz, a nimi – kiedyś. Pozwólcie, aby klimat wieków średnich wypełnił wasze dusze… (płucom średniowieczne uliczne zapachy możemy podarować). Potem przenieśmy się nieco do przodu… powiedzmy o 200 lat. I jeszcze raz… przekraczajmy epoki. Chodźmy na spacer po Krakowie królów, magii i alchemii. Pozwólcie zaskoczyć się dawną codziennością, poznajcie zadziwiające przesądy i oryginalną medycynę.



 GDZIE?


Znajdujemy się na ulicy Floriańskiej. Szukamy numeru 25 i wchodzimy do Muzeum Farmacji UJ. Tak, tak dobrze trafiliśmy. To tu rozpoczyna się nasza przygoda z nieograniczoną pomysłowością ludzkich umysłów – które czasem prowadziły do fantastycznych odkryć, ale czasem spalały na panewce… (z jednej strony człowiek uczy się na błędach, z drugiej jednak… cóż, bycie pacjentem w średniowieczu naprawdę nie było bezpieczne).

JAK?


Całość ekspozycji podzielona jest na 5 poziomów – jeden poziom odpowiada jednemu piętru, przy czym wszystko przypomina układ XIX wiecznej apteki. 

 Atmosfera, dzięki pewnej aurze tajemniczości – skłania do refleksji i pobudza wyobraźnię już od samego początku. Na własnej skórze możemy tu doświadczyć namacalnej niemal historii. Nie musimy nawet zamykać oczu, bo wewnątrz wszystko jest, jak z filmu: stare, stylowe i potężne meble – ozdabiane własnoręcznymi malunkami rzemieślników i artystów sprzed wieków, szklane naczynia o rozmaitych kształtach, których NAPRAWDĘ dotykali dawni aptekarze i alchemicy (a których przeznaczenia, z uwagi na dziwne formy, naprawdę ciężko się domyślić), butle i specjalne szafki na trucizny, na których widok przechodzi człowieka dreszcz czy nawet sam zapach unoszący się w powietrzu, a zmieniający się w zależności od sali. 

Naszą podróż rozpoczynamy na najniższym poziomie, w piwnicy. To tutaj, w towarzystwie ciężkiego, wilgotnego zapachu powietrza odwiedzamy dwie spowite mrokiem sale. W pierwszej mieszczą się  butle, gąsiory, szklane flakoniki i cała masa pojemników różnego przeznaczenia. Jest to niejako skład, magazyn, w którym mikstury leżakowały aż osiągały odpowiedni wiek. W drugiej, dla odmiany możemy podziwiać całą masę alchemicznych przyrządów, znanych nam zapewne z książek i gier fantasy. 






 
Sala alchemiczna.


Sala alchemiczna.

Na parterze mamy recepcję, z oryginalną XIX-wieczną ladą aptekarską, a także, w drugim pomieszczeniu - zaplecze apteczne, z wagami, odważnikami i moździerzami do przygotowywania i ważenia lekarstw. 



Piętro wyżej  - aranżacja całego wnętrza apteki, łącznie z ladą i pulpitem do wypisywania recept. Za nimi, dumnie zakrywający całą ścianę wielki regał pełen równiutko poustawianych słoiczków i buteleczek. 





Na samej górze - mój absolutny faworyt - suszarnia ziół. Niczym w prawdziwej aptece tamtych czasów, strych, jako najcieplejsze miejsce w całym budynku zaadaptowano do tego celu. Miejsce jest tym bardziej niesamowite, że wypełnia je przyjemny, niewiarygodnie kojący i odurzający aromat świeżo wysuszonych roślin (począwszy od zwykłej mięty, poprzez tymianek, lawendę, rozmaryn, rumianek, lipę, a skończywszy na bzie). Warto zamknąć na chwilę oczy i wziąć kilka głębokich wdechów, żeby w jednym momencie zrozumieć moc oddziaływania tych roślin.






CO?

 

Zwiedzając, nie można pominąć ekspozycji samych ówczesnych „lekarstw”. Znajdziemy tu: posiadający magiczne właściwości...

 

c.d.n. Za kilka dni :) 


7 komentarzy:

  1. Swietne i klimatyczne jest to muzeum:) I notka jak zawsze ciekawa;)

    W.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa, ciekawa :P

      Lepsza byłaby w komplecie z drugą częścią, ale nie pozwoliłeś takich długich dodawać :<

      Usuń
  2. Zgadzam się z Tobą! Super miejsce, bardzo mnie się tam podobało. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie zaprojektowana przestrzeń. Bardzo mnie cieszy, że w końcu muzea przestają być nudnymi, białymi salami z poustawianymi eksponatami. Po Twoim wpisie i zdjęciach sama chciałabym odwiedzić to miejsce.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. wooow, muzeum farmacji! mam koleżankę na farmacji, więc czuję jakość bliskość z tym postem :D a korzeń mandragory zawsze mnie fascynował :D
    aha, i uwielbiam kreatywne, niekonwencjonalne muzea! plus dla UJotu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, ja z kolei studiowałam historię, wiec dla mnie to muzeum było genialne. Pełno smaczków i ciekawostek. Naprawde dużo można się stamtąd dowiedzieć.

      Usuń
  5. Piękne zdjęcia i tajemniczy klimat
    Ag

    OdpowiedzUsuń