środa, 2 grudnia 2015

Jak w baśniowym ogrodzie, czyli Montserrat k. Sintry.

Palacyk w Montserrat, to drugie miejsce w Sintrze, które (oprócz Palace de Pena) koniecznie trzeba zobaczyć. Nie jest on może aż tak rozreklamowany i pewnie niewiele osób zwróciłoby na niego uwagę, gdyby nie fakt, że bilet wstępu można kupić karnecie po prostu pójść tam niejako przy okazji. Błędem jednak byłoby sądzić, że miejsce to nie jest warte uwagi, albo, że jest jej warte mniej, niż wczeżniej omawiana ikona miasteczka - Pałac Pena. Montserrat ma wiele do zaoferowania i z pewnoscia niejednego z was miło zaskoczy.

O ile nie do końca rozumiem sens kupowania biletu wstępu wyłącznie do ogrodow Palace da Pena (chyba, zeby ktos chcial zaoszczedzic i jednoczesnie zobaczyc obiekt chociaż z zewnątrz), o tyle do Montserrat koniecznie polecam zabrać ze sobą nawet kocyk i piknikowe smakołyki, bo tutejszy park jest wręcz olśniewajacy i sam w sobie stanowi głowna atrakcję. 








Po alejkach i dróżkach można chodzić tu godzinami. Wszędzie pełno zieleni, dzisiątki drzew, krzewów  i kwiatow ze wszystkich stron świata, które swoją rożnorodnoscią zachwycą niejednego miłośnika botaniki. Roślin jest tu całe mnóstwo. Jedne bardziej kolorowe od drugich, a trzecie pachną jeszcze piękniej, niż obie poprzednie razem wzięte. Gdzieniegdzie można natknąć się na uroczą kamienną ławeczkę, schowaną gdzieś wśród krzewów, a jeszcze gdzie indziej na mały wodny zbiornik czy romantyczny starodawny mostek. Jeśli wybierzemy się kawałek w głąb parku, trafimy do ruin małej kapliczki, ktora, nie przymierzając wygląda, jakby ktoś ją przyniosł z Angkor Watt. Idealne miejsce na zdjęcia.










Sam park  podzielony jest na sekcje pod względem regionów świata, z których pochodzą wybrane gatunki roślin. Tworzy to dość ciekawą kompozycję, która w uporządkowany sposób pozwala nam odwiedzić przyrodniczy świat w pigułce. Wokoł Montserratu zobaczyć możemy,  m.in. ogród japoński z sadzawkami, afrykanskie pustynie i oazy z kaktusami, i aloesami, amazońską dżunglę wraz z jej palmami i kwiatami czy tez europejskie roże (choć może wrzesień to już nie najlepsza pora na te ostatnie).


 
 
















W samym centrum ogrodu usytuowany jest mały pałacyk w orientalnym stylu.  Stanowi on dziś, razem z Palace de Pena jeden z głównych przykładów architektury romantycznej XIX wieku. W jego wnętrzu oprócz rzeźbień i dekoracji ścian nie znajduje się wiele, ale ciagle warto go obejrzeć ze względu na ornamenty ścienne oraz sufitowe zdobienia.






 
Nie bęe się powtarzać pisząc o tym, jak można tu dojechać, bo informacje na ten temat znajdziecie w poprzedniej notce. Dodam tylko, że aby ułatwić sobie samo przemieszczanie się po Sintrze, możemy nabyć (w tym samym miejscu, co poprzednie, a więc nawet przed budynkiem dworca, lub bezposrednio od kierowcy) bilet na nieograniczoną liczbę przejazdów między wszystkimi przystankami dzielącymi pałac i centrum miasta. Koszt to, o ile dobrze pamietam, 3 lub 4 euro.

Ceny biletów wstępu do obiektu prezentują sie nastepujaco:   

Dorośli  (18 – 64 ) – 5 euro
Młodzież  (6 – 17) – 4 euro
Seniorzy  (+ 65) – 4 euro

5 komentarzy:

  1. Kiedy kolejna notka?:P Fajnie sie czyta jak zawsze:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnio przyjrzałam się moim parapetowym kaktusom- och, jakie to piękne kaktusy!- pomyślałam. Cudne, po prostu niesamowite. Po obejrzeniu zdjęć z Montserrat zerknęłam na nie z powrotem, lecz tym razem z nieco większą rezerwą. Co za wspaniałe rośliny w tym parku! Od kilku miesięcy uczę się skrzętnie botaniki, więc załączone przez Ciebie fotografie wprost wstrząsnęły moją biologiczną duszą. Wiele pracy przed moimi kaktusiskami, jeśli chcą wyglądać tak pięknie jak te z Montserrat :D
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio przyjrzałam się moim parapetowym kaktusom- och, jakie to piękne kaktusy!- pomyślałam. Cudne, po prostu niesamowite. Po obejrzeniu zdjęć z Montserrat zerknęłam na nie z powrotem, lecz tym razem z nieco większą rezerwą. Co za wspaniałe rośliny w tym parku! Od kilku miesięcy uczę się skrzętnie botaniki, więc załączone przez Ciebie fotografie wprost wstrząsnęły moją biologiczną duszą. Wiele pracy przed moimi kaktusiskami, jeśli chcą wyglądać tak pięknie jak te z Montserrat :D
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętaj, że nawet największy kaktus, był kiedyś małym kaktusikiem ;-). Pozdrawiam cieplutko i trzymam kciuki za postępy w botanice! :)

      Usuń